sobota, 21 marca 2015

Włosy - czyli koszmar na głowie, któremu wypadałoby stawić czoła.

Cześć! :)
Postanowiłam coś tutaj napisać, ponieważ potrzebuję nakierować swoje myśli na coś przyjemniejszego. I jestem tutaj nie dla tego, że mam trochę wolnego czasu, ale właśnie dlatego, że go nie mam. Taki paradoksik, ale podejrzewam, że część z Was wie o co chodzi :)

Dziś postanowiłam pokazać Wam swoje włosy. Taką burzę sianowatych kłaków, których nigdy nie potrafiłam okiełznać. Ale mimo, iż zawsze mi przeszkadzały i doprowadzały do szewskiej pasji zwłaszcza w niedzielne poranki, kiedy szykowałam się do Kościoła, to za nic w świecie bym ich nie wymieniła. Może najpierw pokażę zdjęcia, a potem dopiszę do nich komentarz.





Włosy na tych zdjęciach są dzisiejsze, aktualne. Są po olejowaniu i myciu. Wysuszone naturalnie. Po umyciu i spłukaniu odżywki rozczesałam je, na zdjęciu 1 i 2 są więc już nie ruszone, na 3 rozczesałam je raz jeszcze.
W ogóle nigdy nie robiłam sobie zdjęć włosów z tyłu, a teraz widzę jak paskudnie są ścięte.
Chciałabym dodać, że włosy nigdy nie były farbowane, nie są suszone przez suszarkę (sporadycznie kilka razy w roku) ani nie są prostowane.


 Dotychczasowa pielęgnacja:




Od jakiegoś miesiąc zaczęłam stosować odżywkę i olej (wcześniej stosowałam tylko odżywkę Dove bodajże do włosów farbowanych, wcześniej też spryskiwałam włosy jakimś sprayem ułatwiającym rozczesywanie, też z Dove). Teraz staram się nakładać olej Bielandy z awokado na całą długość włosów i zwykle najpierw je moczę, rozdzielam pasma na cztery/pięć części, na rękę nakładam olej i jest to około 6 naciśnięć pompki i rozsmarowuję na pasmo, to samo robię z resztą, następnie związuję włosy w warkocz i chodzę tak około godziny, potem myję włosy szamponem z Ziaji dla dzieci, nakładam odżywkę na jakieś 3 minuty, spłukuję, włosy zwijam w ręcznik na około 5 minut, rozczesuję i czekam aż wyschną.
Ostatnio wyczytałam, że moje włosy są falami typu 2a i możliwe, że dlatego są takie puchate (po prostu chcą się poskręcać i się rozpychają, a moja pielęgnacja je obciąża). Moja odżywka jest do włosów zniszczonych, zmęczonych itd. Cały czas myślałam, że są takie brzydkie naturalnie i dlatego muszę używać produktów do włosów bardzo wyniszczonych. A teraz jestem coraz bliżej stwierdzenia, że to ja popełniam na nich zbrodnie i przeze mnie są takie nieładne. Nawet tydzień temu próbowałam wycisnąć z nich skręt, wgniatałam w nie żel lniany, odgniatałam w ręczniku, zrobiłam plunking. Kiedy były mokre faktycznie ładnie wyglądały, były ładnie skręcone, ale gdy wyschły efektownie wyglądały tylko przednie pasma, a tył wyglądał jak ostatnie nieszczęście. Mam świadomość tego, że włosów mam baardzo dużo i dlatego planuję je wycieniować. I mam również świadomość tego, że powinnam się zaopatrzyć w żel, odżywkę bez spłukiwania, szampon bez SLS i jakiś PEG-ów. Tylko kompletnie nie wiem za jakie produkty się zabrać i w jakiej kolejności je używać. Czytałam niektóre blogi, ale każdy robi inaczej, a chciałabym mieć jakiś schemat główny, który mogłabym modyfikować według własnych potrzeb.
Dlatego tu jest prośba do Was, gdyby któraś z dziewczyn, która ma pojęcie o włosach chciałby mi coś doradzić i pomóc, to ja bardzo chętnie skorzystam. Nie obraziłabym się na jakiś spis produktów idealnych dla włosów takich jak moje i produktów do tego by wydobyć skręt.
Dodam jeszcze, że mam niedoczynność tarczycy, wiem, że ona też wyrządza trochę szkód jeśli chodzi o włosy, ale przyjmuję leki, więc powinny się dać "wyleczyć" dobrze dobranymi środkami.


Będę wniebowzięta za wszelkie rady. Pozdrawiam :)





5 komentarzy:

  1. wiem jak bardzo boli ścięcie włosów, ale ja na Twoim miejscu obcięłabym je mniej więcej do połowy pleców, bo końce nie wyglądają dobrze :( jeśli puszą się, to po ścięciu powinnaś kupić produkty raczej wygładzające włosy i koniecznie maski odżywcze, bo widać naprawdę mocne zniszczenie, a przynajmniej tak to wygląda na zdjęciach, uważam też, że trochę protein by im nie zaszkodziło (chyba, że używasz ich już teraz w dużych ilościach - to może być przeproteinowanie, to wtedy absolutnie je odstaw i zastąp nawilżaczami i szaponami Z SLS/SLES) np. w formie maski z jedwabiem lub keratyną (Kallos, biowax), dociążyłabym je także na długości, a odciążyła przy skórze głowy (poszukaj w internecie szamponów i masek) ;) Powodzenia :D !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym tygodniu prawdopodobnie wybiorę się do fryzjera i mam właśnie świadomość, że będą dużo krótsze. Zalezy mi też na wycieniowaniu, bo jest ich za dużo i nie można nic z nimi zrobić. Tak, już oglądam się za maskami, na pewno zakupię, zastanawiam się nad zakupem keratyny jako półproduktu. Dzięki wielkie za odpowiedź, będę walczyć :D

      Usuń
  2. Bardzo ładne masz włoski kochana, polecam olej kokosowy i naftę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, nad naftą się właśnie zastanawiam :)

      Usuń
  3. Ja polecam olej kokosowy i rycynowy:)

    OdpowiedzUsuń